niedziela, 31 marca 2013

Wrażenia po książce Kominka "Bloger"

Troszkę mi to zabrało ponieważ nie czytałam każdego dnia. Obecnie troszkę czasu poświęcam na wykonanie zadania dla allegro, dzięki któremu mogłabym się dostać na staż letni. Mniejsza.

dreamstime.com
Czy znacie stereotyp dzieci azjatyckich emigrantów w Ameryce ? Podobno uczą się lepiej od innych szkrabów, poświęcając całe swoje życie marzeniu uczęszczania na Harvard czy inną z uczelni należących do ligi bluszczowej. Na samym początku książki miałam właśnie wrażenie że Kominek, czy też jak kto woli Tomek Tomczyk, zachowuje się jak taki mały azjatycki robocik. Przedstawił się jako osobę, która w ciągu wielu lat swojej pracy miała jeden dzień odpoczynku od bloga - a i wówczas dzień spędził na rozmyślaniu o dalszym kierunku, w jakim będzie zmierzał. I muszę przyznać, że przeraziło mnie takie podejście ponieważ kiedy ja nie mam ochoty pisać na moim właściwym blogu to tego nie robię. Po przeczytaniu książki widzę, że może to stanowić duży błąd w prowadzeniu bloga.
Dalej można się jeszcze dowiedzieć, że niekiedy Kominka dopada zwątpienie; wtedy notki nie przynoszą mu przyjemności i dodaje te stworzone awaryjnie ponieważ nie chce zawieść swoich czytelników. Zwykle czekają one na swój czas w roboczej części bloga, jednak przydają się gdy blogerowi mija na jakiś czas wena.
Kolejną z rzeczy jest przekonanie Kominka o tym, że wszyscy jesteśmy stworzeni do czegoś wielkiego i jeśli będziemy wytrwale pracować to może się okazać, że pewnego dnia będziemy w przypływie kaprysu lecieć do Japonii na smaczne sushi. To prawda, że człowiek ma swoje życie we władaniu i jest w stanie je zmienić swoją "bezczelnością" w dążeniu do sukcesu i nabierania doświadczenia. Każdy ma jednak w społeczeństwie określoną rolę do spełnienia. Każdy jest równie ważny - co by było gdybyśmy wszyscy osiągnęli sukces w blogowaniu i nie byłoby już w tej Japonii sushimasterów ? Bliska mi jest więc ideologia kaizen - ciągła poprawa, ciągłe wyszukiwanie co jeszcze można poprawić. Wówczas Kominek będzie mistrzem blogowania a taki Jiro stworzy kultową knajpkę z trzema gwiazdkami Michelina.
Spodobały mi się bardzo opisy zmiany Kominka i wielokrotne wspominanie, że dla niektórych w dalszym ciągu kojarzy się jedynie z przywołanym przeze mnie w ostatniej notce tekstem o budyniu, którego okrasił bardzo dowcipnym określeniem. W każdym razie przyjemnie czyta się o zmianach zachodzących u blogera. Naprawdę wzruszył mnie przywołany tekst o latawcu i pozwolił mi zrozumieć, że w pisaniu ważne jest przekazywanie emocji. Ale, co bardziej istotne, należy się nie poddawać gdy ktoś Cię szufladkuje ze względu na to, jak kiedyś pisałeś czy jaką byłeś osobą. To ich sprawa że są głupi i nie potrafią docenić czyichś starań do zmian i odcięcia się np. od wulgarnych czytelników.

Gdybym miała na szybko podsumować zalecenia Kominka to stworzyłabym kilka punktów:
- banować / kasować chamstwo w komentarzach (również ze względu na regułę pierwszej opinii, którą zarażają się inni)
- przekazywać emocje
- być jakimś - wyrażać zdecydowane opinie
- szanować się w kontaktach z prasą czy w nawiązywaniu współpracy

Myślę że tekst umieszczę jeszcze na moim urodowym blogu ;)

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawe, chętnie przeczytałabym więcej o Twoich wrażeniach po lekturze książki, zwłaszcza gdybyś przytoczyła więcej szczegółów, np. historię o latawcu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tu jest przytoczona całość tekstu :) http://www.kominek.in/2011/07/latawiec/

      a obszerniej nie chciałabym pisać żeby nie odkrywać wszystkich rad Kominka :D

      Usuń
  2. Dziękuję za link. Przyjrzę się Kominkowi bliżej - widzę, że opowieść o budyniu i o latawcu są w zupełnie innym stylu. To dobrze, że nie poprzestałam na pierwszej opowieści

    OdpowiedzUsuń