piątek, 28 grudnia 2012

"Webshows - sekrety wideo w Internecie" - lektura części drugiej i trzeciej

Dziś jest bardzo piękna pogoda; zeszłam z laptopem na dół do salonu i najpierw wykonałam zadanie na studia; opracowanie tezy na egzamin. Reszta kolegów i koleżanek także przygotuje takie opracowanie, dzięki czemu wspólnymi siłami przygotujemy się do trudnej sesji. Taka praca w grupach jest konieczna aby budować zaufanie wobec siebie, osiągnąć efekt synergii oraz obciążyć się jedynie małą częścią zadań :)

Po rozpisaniu swojej tezy postanowiłam dokończyć książkę "Webshows - sekrety wideo w Internecie", którą podarował mi na święta mój chłopak. 

Druga jej część, którą ukończyłam już przedwczoraj, była naprawdę drogą przez mękę dla kogoś, kto nigdy nie miał dostępu do profesjonalnego sprzętu czy oprogramowania. Pan Gonciarz podał wiele, na pewno przydatnych, przykładów i sugestii co do ustawień kamery, jej wyboru i montowania zapisu. Ja jednak chcę tę część przeczytać jeszcze raz, żeby lepiej ją zrozumieć. Nie mogę odmówić autorowi, że faktycznie rozbudził we mnie ciekawość jak wykonuje się moje ulubione filmiki od strony technicznej. Dzięki jego namowom zaczęłam też analizować efekty, których użyto w montażu wideo, które oglądam. Pozostaje jednak faktem, że Gonciarz zapomina o osobach, wobec których należy wyrównywać poziom i powoli wprowadzać w temat. 
Tak na marginesie: na tym etapie książki przeszkadzało mi zastosowane 2x spolszczenie amerykańskiego powiedzenia, które faktycznie nie występuje w języku polskim. Chodzi mi tu o zwrot "pod koniec dnia" (at the end of the day) mający sugerować, że w ostatecznym rozrachunku dzieje się coś nieoczekiwanego. Kompletnym błędem językowym było także sformułowanie "licencja poetycka", które również zostało spolszczone a używa się tylko i wyłącznie "licentia poetica". To niby takie drobnostki językowe a potrafią zirytować.

źródło: wikipedia.pl
Zgadzam się również z opinią Macieja Budzicha, któremu brakowało przykładów wideo, zamieszczonych w książce za pomocą kodów QR, które można odtworzyć za pomocą telefonu komórkowego. Ostatnim z zastrzeżeń było przeładowanie książki odniesieniami do świata gier komputerowych oraz let's playów. Choć pewne porady są uniwersalne, jednak Gonciarz zdaje się nie doceniać choćby filmów urodowych, które zyskują coraz większą popularność wśród pięknej części użytkowników serwisu YouTube.

Trzecia część książki stanowiła zbiór porad na temat regularności ukazywania się kolejnych epizodów oraz sposobów na osiągnięcie popularności wirusowej, którą dziś w Polsce ocenia się po liczniku obejrzeń na poziomie miliona. Cudów nie ma :D bowiem popularność autor radzi zdobywać stopniowo, dzięki profesjonalnemu podejściu, kreatywności oraz stałemu kontaktowi ze swoimi widzami. Co ważne, nie należy także nikogo postrzegać jako zdobytego "fana", który jest już tak zachwycony naszym powabem i wdziękiem, że obejrzy wszystko co umieścimy w sieci. 

Cieszę się, że dostałam tę książkę bo rozbudziła we mnie ciekawość i postanowiłam uczyć się efektów zamieszczonych w moich ulubionych filmikach. Obecnie zastanawia mnie jak umieścić małe wideo, które odtwarzane by było we większym wideo - np. tak jak autorzy let's playów umieszczają w rogu ekranu swoją głowę a większość zajmuje obraz gry, w którą aktualnie grają. 
Jeżeli ktokolwiek wie jak to uczynić to byłabym wdzięczna za podpowiedź w komentarzu :) niemniej jednak sama również będę szukać rozwiązania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz